Jak już wcześniej wspominałam przez ostatni rok zeszłam z mojej ,,życiowej" granatowej czerni na włosach, poprzez rudy aż do blondu. Od początku farbowanie odbywało się w warunkach domowych. Używałam różnych farb od tych drogich profesjonalnych aż do tych tańszych dostępnych w sieciówkach. Moje włosy były w całkiem niezłej kondycji. Nie miałam rozdwojonych końcówek ani przesuszonych włosów. Do czasuuuuuu. I o tym będzie ten post :(
Będąc na zakupach kosmetycznych w oczy rzuciła mi się nowość od firmy PALETTE.
Kolor piękny, cena atrakcyjna. Pomyślałam a niech to, spróbuję. Dodam, że malowałam włosy około 2 miesięcy wcześniej. Od razu po nałożeniu skóra głowy zaczęła mnie dziwnie piec. Nigdy wcześniej tak nie miałam. Dlatego zamiast trzymać farbę 30 minut zmyłam ją po 10. Już podczas mycia dostałam stanu przedzawałowego. Moje włosy zaczęły się ciągnąć jak guma. Mam tak spalone włosy,że przez całe życie nie miałam takich zniszczeń razem wziętych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz